Konsekwencje
Kręgów
Dotkliwe
konsekwencje wojny w Bośni i Hercegowinie, boleśnie odczuwane przez
społeczeństwo tego kraju do dziś, są regularnym przedmiotem filmowej refleksji
twórców z Sarajewa. Tym bardziej zadziwia fakt, że po dwudziestu niemal latach
od pokoju w Dayton, najbardziej wartościowe obrazy o Bośni wciąż powstają głównie
poza nią (z ostatnich lat warto wspomnieć chociażby Armina (2007) Ognjena Sviličicia, czy Tournee (2008) Gorana Markovicia). Prawdziwym wyzwaniem dla
sarajewskich filmowców są jednak Kręgi (2013)
serbskiego reżysera, Srdjana Golubovicia.
Wojna
w mniej niż dwudziestu sześciu obrazach
Golubović,
dotychczas znany przede wszystkim jako bezlitosny krytyk serbskiej transformacji, której jedynymi beneficjentami
stały się nowe elity finansowe z kryminalną, wojenną przeszłością (Sto na sto (2001) i Pułapka (2007)), tym razem konfrontuje się z bośniackimi demonami
wojennymi z południowo-hercegowińskiego Trebinja. Punktem wyjścia jest zbrodnia.
Dwudziestoparoletni Marko, serbski snajper przebywający na przepustce w
rodzinnym mieście, staje w obronie znajomego Muzułmanina terroryzowanego przez
grupkę lokalnych żołnierzy (także Serbów) i w konsekwencji zostaje śmiertelnie pobity.
Golubović snuje opowieść o ofiarach dawnej tragedii, których biografie, mimo upływu
kilkunastu lat, wciąż są naznaczone jej piętnem. Główni bohaterowie tej
historii to Ranko – ojciec zamordowanego Marka, Nebojša – jego dawny przyjaciel oraz Haris – uratowany
przez Marka Muzułmanin.
Już
w ciągu pierwszych dziesięciu minut filmu przywołujących rok 1993 w Trebinju,
Golubović mówi o specyfice wojny w Bośni dużo więcej, niż chętnie nagradzana na
europejskich festiwalach Jasmila Žbanić.
Przede wszystkim, pokazując wojenne okrucieństwo w ramach jednej grupy
etnicznej, udaje mu się przekroczyć wciąż aktualne antagonizmy i uniknąć
przemawiania którymkolwiek z języków narodowych. Ten śmiały zabieg czyni z Kręgów opowieść o wojnie jako tragedii,
która dotknęła całe bośniackie społeczeństwo.
Reżyserowi
świetnie udaje się uchwycić kluczową dla tego konfliktu ambiwalencję między siłą
lokalnych więzi społecznych a destrukcyjną mocą agresywnego etnonacjonalizmu forsowanego
przez przywódców nowopowstałych państw narodowych. Marko – jako snajper – musi
przecież na froncie strzelać do pobratymców Harisa – a jednak decyduje się
stanąć w obronie sąsiada. Z drugiej strony Todor, przywódca grupy oprawców, pod
byle pretekstem utożsamia tego samego sąsiada z wrogiem narodowym, którego natychmiast
należy zniszczyć. Kręgi doskonale
oddają atmosferę wojennej niepewności w małym miasteczku – lokalna wspólnota w
każdej chwili może zostać gwałtownie rozbita przez przemoc wywołaną
bezkompromisowym wtargnięciem w codzienność nacjonalistycznej polityki. Golubović
eksponuje też społeczną zmowę milczenia towarzyszącą wojennym dramatom. Są to
jednak wątki w pewnym sensie poboczne, Kręgi
to przede wszystkim film o oczyszczeniu, złożeniu broni i wreszcie – pojednaniu.
Przerwane
kręgi
Początkowo Golubović
daje do zrozumienia, że jedynym sposobem na ułożenie sobie życia po wojnie w
Bośni, jest emigracja. Nebojša
jest wybitnym chirurgiem w belgradzkim szpitalu, ma ładne, dobrze wyposażone
mieszkanie oraz drogi samochód. Z kolei Haris wiedzie spokojne rodzinne życie robotnika
w Niemczech. Pozorna stabilizacja obu bohaterów nie idzie jednak w parze z wewnętrznym
spokojem – ich kruche poczucie bezpieczeństwa całkowicie rujnuje nieunikniona konfrontacja
z przeszłością.
Wraz
z pojawieniem się Todora w szpitalu, w Nebojšy odradza się uśpione poczucie
niesprawiedliwości i krzywdy. Tym razem to on, mogąc decydować o życiu lub
śmierci niechcianego pacjenta, mimo wszystko ratuje mu życie. W ten sposób
przerywa krąg zemsty. Haris natomiast spłaca dług wdzięczności wobec Marka,
udzielając pomocy Nadzie, jego dawnej narzeczonej prześladowanej przez
męża-gangstera. Dopiero narażenie własnego życia w imię ratowania innego
człowieka, może przerwać krąg poczucia winy.
Nada
Największy przełom dokonuje się
jednak w Trebinju, w którym Golubović przerywa krąg najważniejszy – krąg wzajemnej
nienawiści. To tutaj stary Ranko, który po stracie syna poświęcił życie
ascetycznej pracy (samodzielnie wznosi kamienną cerkiewkę na okolicznym wzgórzu),
zmuszony jest do konfrontacji z synem jednego z zabójców. Młody Bogdan symbolicznie
zanieczyszcza sakralną przestrzeń Ranka, nieoczekiwanie pojawiając się na jego
uświęconym wzgórzu. Z czasem starzec pozwala chłopakowi pomagać przy budowie,
widząc jego upór, konsekwencję i zapał do pracy. Kluczowy dla dramatu moment, w
którym stary Ranko zaczyna rozumieć, że Bogdan jest ofiarą ostatniej wojny w
równym stopniu, co on sam, reżyser eksponuje w nienachalny sposób, unikając
zarówno naiwnego optymizmu, jak i tandetnego dydaktyzmu. Żmudna, milcząca droga
do wzajemnego pojednania odbywa się w pocie czoła – wśród ton przenoszonego
gołymi rękami białego kamienia i na zakurzonych, wyboistych drogach spalonej
słońcem Hercegowiny. Symboliczny powrót Nady do kraju zwiastuje ostrożną nadzieję
na trwałość tego pojednania. Nieprzypadkowo reżyser nadaje bohaterce imię Nadzieja.
Krok
po kroku
Podstawową zasługą
filmu Golubovicia nie jest wyrażenie banalnej nadziei, że w Bośni i Hercegowinie skończą się
wreszcie polityczne manipulacje ofiarami wojennymi, że ludzie będą umieli
pozostawić ofiary na cmentarzach, że, zamiast obok siebie, zaczną na nowo żyć
ze sobą. Chodzi raczej o to, że Kręgi
są chyba pierwszym filmem w regionie, który przekonująco ukazuje drogę do tego celu - krok po kroku.
Najnowszy film serbskiego reżysera wskazuje kierunek, w którym niezwłocznie
powinni wyruszyć filmowcy z Sarajewa, jeśli tylko zależy im na oczyszczeniu bośniackiego
społeczeństwa z upiorów przeszłości.